Witajcie Kochani!

Dzisiejszy post będzie zupełnie inny niż wszystkie te które tworzyłam dla Was do tej pory. Będzie taki prosto spod serducha, taki mój… Przyznam się Wam szczerze, że bardzo długo się zastanawiałam czy go pisać, czy dzielić się tym z Wami, ale w końcu postanowiłam, że go dla Was opublikuję. Nie chodzi mi o to by wzbudzić w Was litość, czy też robić wokół siebie niepotrzebną sensacje. Powody są zupełnie inne… ale poznacie je dopiero gdy przeczytacie mój wpis do końca.

Początkiem stycznia zaczęły się u mnie problemy ze zdrowiem, jestem po operacji usunięcia guza jajnika… jak to ładnie lekarze określili GIGANTA … bo miał około 10 cm. wielkości. Każdy ból w okolicy podbrzusza, każde nieregularne krwawienie wywołuje u mnie strach, że mój nieprzyjaciel powrócił:( bo podobno wróci, bo taka odmiana mi się przytrafiła. Ale dziś nie o tym chciałam Wam opowiedzieć. Po styczniowych wielokrotnych badaniach diagnoza tym razem totalnie mnie zaskoczyła …. JESTEM W CIĄŻY! Pierwsze uczucie to ogromna radość, że po tym co przeszłam mogę być ponownie Mamą, że wszystko jest ze mną w porządku, że zrekonstruowany jajnik działa! Niestety moja euforia nie trwała długo, okazało się że moja ciąża jest zagrożona… Pomyślałam sobie wtedy, że mam powtórkę z rozrywki, że z Adrianą było to samo, że dam radę bo przecież wtedy też mi się udało, choć kosztowało mnie to sporo wyrzeczeń.

Moja ciąża rozpoczęła się na samym początku od stresu, wizyt u lekarza przynajmniej dwa razy w tygodniu i nieszczęsnych plamień. Gdy wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku i myślałam, że już będzie dobrze i w końcu odetchnę z ulgą… dostałam silnego krwawienia 🙁 oczywiście w głowie tylko najczarniejszy scenariusz, że się nie udało, że straciłam ciąże. W szpitalu ku mojemu zdziwieniu okazało się, że z dzieckiem wszystko dobrze, na ten moment rozwija się prawidłowo… tylko pojawił się jakiś gigantyczny krwiak… i w tym miejscu rozpoczyna się właśnie moja kanapowa historia.! Nakaz przymusowego leżenia i podobno najlepiej z nogami do góry. Pierwsze co pomyślałam: ,, dlaczego znowu ja?” znowu coś się komplikuje jak jeszcze dobrze się nie zaczęło! A później dotarło do mnie, że po raz kolejny czas spiąć pośladki i poradzić sobie z kolejnym wyzwaniem, które zrzuca na mnie życie. W domu musiałam wytłumaczyć mojej pięciolatce dlaczego mama leży, przecież zawsze spędzała z nią każdą wolną chwilę, bawiła się wychodziła na spacery… ciężko było jej to na początku zrozumieć:/ a teraz sama mi mówi: ,,Mamo leż! Przecież Twoja ciąża jest chora, a ja tak bardzo czekam na tego dzidziusia! ( i w tym momencie zawsze pojawiają się łzy) .

Pewnie większość z Was się zastanawia dlaczego o tym piszę…

Nie dlatego żeby było Wam mnie żal!!! Ciąża w życiu kobiety to podobno najpiękniejszy czas, a ja tego niestety nie znam. Mi ten czas kojarzy się tylko ze stresem, z walką o każdy tydzień i ciągłymi pobytami w szpitalu. Dookoła zawsze tylko szczęśliwe mamy oczekujące swoich dzieciaczków, a o tej złej stronie oczekiwania na dziecko mało kto mówi. Myślę, że takich kobiet jak ja jest więcej, takich które walczą o każdy dzień swojej ciąży, które nieraz całą ją spędzają w szpitalu. Nawet przeszukując internet, żeby troszkę się podbudować, wpisując swoje dolegliwość można paść na zawał, bo zwykle nikt nic dobrego tam nie pisze:( a przecież gdzieś tam po drugiej stronie na pewno jest ktoś, kto tak jak ja potrzebuje otuchy i wieści, że i tym razem będzie dobrze! Wspierajmy się!

Jestem taka sama jak TY!!!

Nie jestem IDEALNA!

Spotyka mnie wiele sytuacji na które tak jak i Ty nie mam wpływu!

Jestem Kobietą jak każda inna, mam problemy i czasem niezły bałagan w domu!

Nie jestem ani lepsza, ani gorsza od CIEBIE!

WSZYSTKIE JESTEŚMY WYJĄTKOWE!!!

I KAŻDA Z NAS NA CO DZIEŃ RADZI SOBIE ZE SWOIMI PROBLEMAMI!!!

Nie oceniaj! Poznaj!

Buziaki:*

 

 

12 komentarzy

  1. Kasiula dasz radę. Bo jak nie Ty to kto? Jak to czytałam to aż się poryczalam. Sama jestem e ciąży i wiem jak to jest się martwić czy wszystko będzie ok. Trzymam kciuki. Będzie dobrze. Pozdrawiam

    Marta Kuśka
  2. Kasiu bądź silna my kobiety mam ogromne pokłady siły o której nawet nie zdajemy sobie sprawy. Moja ciąża przebiegała idealnie zawsze mówiłam super że nie muszę leżeć że czuję się dobrze. Miesiąc po narodzinach córki dowiedziałam się że ma duże problemy że zdrowiem. Każda z nas nosi swoje krzyże ale kto sobie z nimi poradzi jak nie my

    Sandra
  3. Kaśka ogromne gratulacje i zarazem wytrwałości i mocy!!!
    Jesteś silna babką więc na pewno dasz radę i niedługo będzie tulic w ramionach maleństwo!!!
    Trzymam mocniasto kciuki trzymaj się dzielnie!!!!

    Patka
  4. Kochana, dziękuję za ten post. Jestem w podobnej sytuacji do Twojej. Jestem w ciąży a wisi nade mną widmo amniopunkcji i strach przed kolejną już druga utratą dziecka. Cieszę się że jesteś i że mogłam to przeczytać.

    Aneta
  5. No Katarzyno!!Głowa do góry bo kto jak nie Ty!!Musi byc dobrze i tylko takiej myśli sie trzymaj.Bardzo bardzo sie cieszę Twoim szczęściem ,ale nie ukrywam ze będę tęsknić.Będzie dobrze-reszta sie nie liczy

    Sylwia K
  6. U mnie obydwie ciąże przeleżane, druga długo bo równe 6 miesięcy plackiem z krwotokami , wielkim krwiakiem, skurczami od 13 tygodnia, cukrzycą i hipotrofią małej. Udało się przetrwać do 34 tygodnia. Pola jest wesołą trzylatką, mamy trochę problemów ale najważniejsze że jest. Trzymam kciuki

    Aga

Skomentuj Sandra Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *